Tak, moi drodzy. Dochodzi nawet do tego, że Gadzik ma własnego paka na tym blogu ;P
Martyna pogłaskała Gadzika po głowie i cofnęła rękę.
Gadzik: *z prośbą w oczach* Pomiziaj mnie jeszcze!
Martyna: Naprawdę chcesz? Przecież człowieki tego nie lubią!
Martyna: Naprawdę chcesz? Przecież człowieki tego nie lubią!
~~~~
Zagadka: Dlaczego od tygodnia Gadzik ma temperaturę w okolicach 36.0?
Odpowiedź: Przecież gady są zmiennocieplne!
~~~~
Rozmowa o tym co kupić Martynie na urodziny.
Kaja: Kupmy kilka lasek dynamitu i podłóżmy pod 314. Zrobimy taki happening! Martyna się ucieszy!
~~~~
Ola Z.: *z żałosną miną, po tym jak się dowiedziała, że Gadzik chce wybrać inną specjalizację, niż zamierzała początkowo i umówiła się na nią z Olą właśnie* Zdradziłaś mnie! Oddawaj notatki!
(pragnę nadmienić, że Gadzik miała wtedy od Oli notatki z 3 przedmiotów i bardzo jej na nich zależało:P)
(pragnę nadmienić, że Gadzik miała wtedy od Oli notatki z 3 przedmiotów i bardzo jej na nich zależało:P)
~~~~
Pan Profesor: Że "Historia" z dużej litery to rozumiem, ale "książka" z dużej? "Jej wysokość Książka", tak?
~~~~
W stołówce
Bernadetta: Zejdziemy tutaj po zajęciach, trzymajcie glebę ... to znaczy teren!
HeHe :D Zaistniałam na blogu jako wydawca a nie bohater :D To prawie jak Cezary Pazura :D Tylko, że jemu coś nie pykło :P
OdpowiedzUsuńDziękuję za zamieszczenie moich bardziej i mniej inteligentnych spostrzeżeń :*
Gadzik
To miał być mini Boczkopak!
OdpowiedzUsuńGacia
Nie!! Boczek pisze biografie, nie ma czasu na jakiekolwiek paki czy mini paki :P
OdpowiedzUsuńGadzik
Muszę powiedzieć że dynamit pod 314 to stanowczo byłby COOL ;D
OdpowiedzUsuńAle ale, to co dostałam wystarczy na dłużej, z dynamitem to tylko taka chwilowa radość w sumie…
Pozdrawiam
M.
Ale happening dobry by był :D
OdpowiedzUsuńGadzik
SZOK! studentki podłożyły dynamit na uczelni!
OdpowiedzUsuńMasakra na wydziale bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego, która miała miejsce 1 stycznia, na trwale wpisze się w pamięć katowiczan i dojeżdżających tam studentów. O 8 rano grupka niezidentyfikowanych osobników rasy ludzkiej podłożyła kradziony z kopalni dynamit pod salą wykładową numer 314, piętnaście minut później nastąpiła detonacja. Z wybuchu przeżył tylko pan Edzio, uniwersytecki cieć, który akurat palił papierosa koło śmietnika. Kończyny setek studentów i wykładowców fruwały jeszcze długo w czasoprzestrzeni, aż dymy opadły i można było kompletować i liczyć ofiary. Rzeczoznawcy szacują straty na porównywalne do tych z zamachu na World Trade Center. Co było przyczyną tego bestialskiego czynu? Pewnie nigdy się już nie dowiemy.
Dla bloga bibliotecznego,
Szyszka Max Kolanko