Z rozmów przy stemplowaniu
Moglibyśmy na przykład wskazać, że teoria Darwina tłumaczy, jak niższe formy życia ewoluują w wyższe, wobec czego całkiem rozsądna wydaje się przemiana człowieka w orangutana (który pozostał jednak bibliotekarzem, jako że nie ma formy życia wyższej niż bibliotekarz).

Terry Pratchett - Nauka Świata Dysku I


wtorek, 12 stycznia 2016

Zmiany, zmiany, zmiany!

Długo nad tym myślałam (serio, długo) i postanowiłam założyć nowego bloga. Taka gruba czerwoną kreska, na którą czekają wszyscy zalegający z opłatami za abonament :P Nie odcinam się od tego, co zamieszczałam, ale chcę trochę zmienić formułę, więc jak dla mnie, założenie nowego bloga jest dobrym pomysłem. Nowy adres jest bardzo trudny:


Jeszcze jest pusto, ale zapraszam niedługo po kolejną porcję bibliotekarskich żartów oraz innych rzeczy, które aktualnie kiełkują w mojej głowie.

OCZYWIŚCIE, stary blog zostaje jako archiwum głupoty, czyli pięciu lat studiów na kierunku Informacja naukowa i bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.

W sensie, głupotą nie było studiowanie (chociaż czasami tak o tym myślę), ale zdarzenia, rozmowy, wymysły, rozmysły. Pięć lat tarzania się w niczym niezmąconej niewiedzy, jak mało jednak wiemy. Za pięć lat tak samo pewnie będę myślała o pierwszych latach pracy zawodowej. Ale tak już chyba jest.

Nie przeklinam, mam tylko zajebiście wyszukane słownictwo.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Pomysł na byznes ...

Kaja: btw. moja matka wymyśliła mi, co zrobię, jak nie znajdę pracy na wrzesień :P
Wystąpię o stypendium do Ministerstwa kultury
Na napisanie książki
3000 zł brutto
Można dostać na rok albo na ile komisja miesięcy wyznaczy
I najlepsze jest to, że książka musi być napisana, a nie trzeba jej wydać
W sensie, jak jej wydawnictwa nie przyjmą
to spoko
Natomiast jak nie będzie napisana to trzeba oddać kasę
Ale można też na jakieś inne sztuki plastyczne muzykę, ochronę zabytków i inne pierdolenie
Misias:
lol
i o czy będziesz pisać
wydasz swojego bloga?:P
czy musi być naukowa
Kaja:
Obojętnie o czym
W sensie we wniosku trzeba napisać jakieś plany itd.
Misias:
zawsze możesz
swoją magisterkę przerobić
K. by się ucieszyła
walnęłabyś dedykację
K., jedynej która walczyła do końca
Kaja:
xDDDDD
Wszystkie prace dla Widzimisia wydać jako antologię opowiadań fantastycznych
albo
Jak K. postawi przecinek, to nie ma chuja w magisterce
Z szacunkiem
Autorka

wtorek, 5 stycznia 2016

Taka przyjemna praca, tak nic nie muszę robić, tak bardzo cały czas czytam książki ...

Mała reaktywacja, może na dłużej ;)

Kepasa, Kfevadis, Kavis ... tak, to wszystko to "Qvo vadis", tylko w wersji uczniowskiej :P
A Zaczarowany ogród to "Zaczarowana zagroda".
  
***

- Proszę panią, ona mnie obraża cieleśnie! 
- ... ???
- Bije mnie!

***

- Czy tutaj mogę wypożyczyć książkę?
- Tak, to właśnie jedna z rzeczy, którą można zrobić w bibliotece.

***

Dwóch gagatków przyszło pewnego razu i pyta się, czy w bibliotece jest Grej. Ponieważ było to milion któreś pytanie o ten literacki wybryk odpowiedziałam, że jest, stoi między Pinokiem a Akademią Pana Kleksa. Pognali do półki sprawdzić. Wrócili i zawiadomili mnie, że nie ma. Jęknęłam z żalu, że pewnie ktoś już wypożyczył. Padło pytanie: a czy możemy się na niego zapisać? Odpowiedziałam, że nie, ale mogę zapisać ich na kurs rozpoznawania ironii. Zrozumieli, o co mi chodzi, bez kursu.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Krótki post, żeby chwilowo ożywić umarłego ... bloga.

Blog zdechł. Widać, słychać i czuć. 

Bibliosklep nadal działa, czasami pojawia się w nim coś nowego, każde zakupy to 5 zł dla nas. Niby nic, ale gdybyśmy opublikowały nasze paski z wypłatą to w sumie od razu  mogłybyśmy otworzyć subkonto w jakieś fundacji - "Na pomoc biednym bibliotekarkom".

Tydzień temu widziałam artykuł o czytelnictwie i jedno zdanie bardzo mnie rozśmieszyło: ludzie, którzy nie czytają, mniej zarabiają od czytających. Patrząc na moją wypłatę mam prawo się nie zgodzić. "Nie czytasz, to lądujesz w byle jakiej robocie albo na bruku" ... taaaaa.

Polecam serial "The Last Man On Earth". Prześmieszny. Do zastanowienia.

To tyle. Jak będę miała jeszcze jakieś inne głębokie przemyślenia to napiszę.
Skrobnę.
Wyklikam.
WyQlikam.
Czy jak to tam młodzi piszą.


czwartek, 13 listopada 2014

Milion sposobów jak zginąć w bibliotece, czyli ... nowy wpis

Trochę anegdotek, przemyśleń i innych dziwnych rzeczy z pracy w bibliotece. Trochę anegdotek innych. Trochę rozmów różnych. Co znalazłam to wrzucam ;)

Teatrzyk "Biblioteka dobre miejsce dla człowieka" przedstawia tragikomedię w dwóch aktach.
Akt 1. Uczeń przychodzi do biblioteki i prosi o książkę "7. października". Podobno lektura. Zdziwiona pytam, że nie znam takiej lektury, ale może mi powie o czym to jest to może skojarzę. Uczeń opowiada, że książka jest o dziewczynie i na pewno mają taką lekturę w gimnazjum. Myślę, myślę i w końcu pytam się, czy przypadkiem nie chodzi mu o "Idę Sierpniową". Uczeń uśmiecha się i mówi, że tak, to jest ta książka.
Kaja - detektyw książkowy ds. ciężkich przypadków zmian tytułów.
Akt 2. Wpada do biblioteki drugo albo trzecioklasista z podręcznikiem w ręku i pyta ze łzami w oczach, czy mogę to naprawić. Okazuje się, że podręcznik oderwał się od okładki. Przy użyciu taśmy klejącej oraz nożyczek fachowo skleiłam mu rozpadającą się książkę. Podziękował i poszedł.
Kaja - młodszy sanitariusz na stanowisku ratownika medycznego książek. Operacja przebiegła pomyślnie, pacjent będzie żył.
KURTYNA
 ***
Tragedia w jednym krótkim akcie, ale za to dobitnym.
Miejsce akcji: biblioteka.
Uczennice: *wchodzą do biblioteki* Dzień dobry!
Ja: Dzień dobry
Zapada cisza. Obie dziewczyny intensywnie się we mnie wpatrują i zastanawiają nad czymś.
Ja: Słucham?
Uczennica 1: *do Uczennicy 2* Co to my chciałyśmy?
Uczennica 2: *patrzy na Uczennicę 1, a niewiedza aż macha z jej oczu*
Ja: Podpowiem wam.
Uczennice: taaaak?
Ja: Chciałyście wypożyczyć książki.
Uczennica 1: *zupełnie serio serio serio, że aż boli* Tak! Skąd pani wiedziała?
Ja: *rozglądam się wokół siebie, a tam po horyzont biblioteka* Nie mam pojęcia.
KURTYNA
 
***
Uzupełniając dziennik biblioteki z rozpędu zapisałam sobie też treść zajęć na nadchodzący poniedziałek. Przynajmniej już sobie zaplanowała, co będę robić :D

***
Z cyklu "Uczniowie tłumaczą z języków obcych na nasze": Interface - Międzymordzie.
 
***
Zagadka: kto ma prowadzić 5 lekcji j. angielskiego, w tym jedno nauczanie indywidualne?
Podpowiedź: na pewno nie anglista.
'hahahaha' 'what?' 'nothing.'

***
Z cyklu "Gimbaza".
Musieli obejrzeć karykatury pisarzy i poetów, a potem połączyć je z ich zdjęciami/rysunkami. Jednym z "wiszących" był Mikołaj Rej.
Uczennica: No ale kto to jest?
Ja: Zastanów się.
Uczeń: No przecież to jest ten co powiedział "Polacy nie gęsi swój język mają"!
Ja: O.O *czyżby zwycięzca?*... czyli kto?
Uczeń: ... Mickiewicz?
Ja: ... kto powiedział to zdanie? *do Uczennicy*
Uczennica: ... Korczak?
Ja: ... powinniście go znać przez szkołę ...
Uczeń i Uczennica: ... KAROL MIARKA?
Ja: ... dzwonek dzwonił, spadać na lekcję.
Szkoła podstawowa, która znajduje się w tym samym budynku co gimnazjum, nosi imię Karola Miarki. A budynek szkoły znajduje się na ulicy Mikołaja Reja.

***
"Władcy tytułów": uczennica prosi o książkę Robaka. Lektura podobno. Stoję i zastanawiam się. Patrzy na mnie jak na idiotkę, czyli "o bosze przecież widać że do biblioteki nic nie trzeba umieć". Daje mi podpowiedź (nich się głupia baba z biblioteki nie męczy): "Ballady i romanse robak" - tak powiedziała. Pytam się, czy chodzi jej o "Ballady i romanse" Adama Mickiewicza. Patrzy na mnie i nadal z miną "głupia bibliotekaro daj mi tom ksionszke" odpowiada: może być i Mickiewicza, ja się tam nie znam.
Bardzo się na mnie obraziła, kiedy powiedziałam, że przychodząc do biblioteki trzeba znać przynajmniej tytuł albo autora i mieć jakiekolwiek pojęcie o tytule, bo ja wróżem Maciejem nie jestem i nie wiem o co im chodzi kiedy wybierają sobie randomowe słowo ze swojego wokabularza i je rzucają we mnie z pewnością, że przyniosę im potrzebną książkę.

***
Zasłyszane w szkole po konkursie przedmiotowym - "Fryderyk Chopin urodził się w 1010 roku i pisał noktowizory" oraz "Jan Sebastian Bach urodził się w epoce lodowcowej".

***
Anegdotka z forum studentów finansów i rachunkowości UE w Krakowie (nadesłane przez Merow):
A: Czy ma ktoś taką książkę: "50 twarzy Greya" lub coś podobnego?
B: Akurat nie mam takiej lektury, ale z podobnych rzeczy mogę polecić "Popyt, podaż, równowaga".